List do samego siebie nr 1
(Kornel)
Rio de Janeiro 13.02.1997r
Był mroźny dzień lutego, było to dawno temu.
Jednak jest to ważny dzień bo to właśnie wtedy zapragnąłem opowiedzieć komuś
swoją historie. Należałem do tych co zawsze mieli do wszystkiego słomiany zapał
i brak czasu na to by wszystkie postanowienia zrealizować. No dobra – przyznam się.
Czasami czas był, jednak motywacja i chęci gdzieś ze mnie ulatywały jak
powietrze z balonu. Teraz też zapewne gdzieś było mroźno, jednak nie tu gdzie
się znajduje. Co do mojej historii pewne zdjęcie przypomniało mi o tym, że być
może i warto ją uwiecznić na tych białych stronach, które z czasem pożółkną i
wytrą się ze starości niczym kawałek śmiecia, codziennej gazety, którą wiatr
raz na jakiś czas niesie ulicami przez zakurzone chodniki. „Życie cię jeszcze
kiedyś doświadczy ciężką pracą” – tak powtarzała moja matka za każdym razem gdy
chciałem porąbać drewno na opał. „Trzeba być twardym i nie beczeć” – tak z
kolei mówił mój ojciec, gdy się przewróciłem i z kolana popłynęła mi krew,
chociaż nie tylko wtedy. On często tak mówił, na przykład gdy przegrywałem z
bratem w jedną z tych dziecinnych gier, w które grają dzieci, a których nazw
już nie pamiętam. „Daj sobie uczesać włosy” – to z kolei krzyczała za mną moja
siostra, gdy chciała rozczesać moje kołtuny. Te czasy były jeszcze bardziej
odległe niż wcześniejsze, o których wspominałem. Teraz nawet sobie nie mogę
przypomnieć jak wyglądałem w tych długich, czarnych, kręconych włosach jako tak
mały i chuderlawy chłopczyk. Plotę bzdury – wiem o tym. Jednak tak naprawdę nie
wiem od czego mam zacząć. Może najlepiej byłoby od dnia urodzin, ale ja ich
nawet nie pamiętam. Od miasteczka w którym się wychowałem, cóż było małe,
położone w Europie. Od domu, w którym dorastałem? Dom miał trzy izby i kuchnie
nic więcej nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Nie pamiętam ani jednej
zabawki jaką posiadałem, ani jakiego koloru były tam przedmioty. Przez to
postanowiłem zacząć od tego co wszystko zmienia – od REWOLUCJI. Rewolucja to
coś co kończy stare, a zaczyna nowe zupełnie inne od starego, a jednak
zbudowane na jego gruzach i jego podstawie – Moje prywatne wyjaśnienie na
podstawie tego co widziałem podczas swojego istnienia. Poznałem ją w ciepły dzień,
w maju, ale wydawało mi się, że znam ją całą wieczność. Była dla mnie jak
babcia, której nigdy nie miałem, a jednocześnie czułem jakbym ją miał zawsze.
Była dla mnie starszą kobietą, która nigdy nie opuszczała swojego wnuka, jednak
widziałem ją na oczy tylko trzy razy. Ostatnim razem we śnie. Pierwszym razem –
nie wiem kiedy to było, ale jest to pierwszy obraz jaki zarejestrował mój
umysł, umysł małego chłopca. Kolejnym razem ujrzałem ją, gdy byłem świeżo po
przyjęciu komunii świętej – pierwszej w swoim życiu. Przed małym drewnianym
kościółkiem złożyła mi życzenia i powiedziała, że moje istnienie od pewnego
momentu do samego końca jest szczegółowo zaplanowane, jednak tylko ode mnie
zależy czy zrealizuje ten plan… Do dziś dnia nie wiem co chciała przez to
powiedzieć.
Kornel T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz